kładę się naciągając wilgoć śpiwora na głowę. Wypieram kota w dół ku zmarzniętym nogom. Słucham, jak skrzypią tysiącem głosów skrzynki, pudełka, puszki i inni pasażerowie naszego statku. Zanim senność zatrzaśnie nad moją głową wieko świadomości, przypominam sobie, że nie wyliczyłem mosiężnej lampy naftowej (do niej też nafty - w pojemniku, sztormowych zapałek, knota, szkła, papieru do wycierania klosza), zapasowej kotwicy (z łańcuchem, liną, pływakiem). Zapomniałem o radiostacji awaryjnej EPIRB, dziesięciu kompletach odzieży, kole i pasach ratunkowych. Że przeoczyłem...<br> Wilson, kiedy żegnaliśmy się w Yokosuka Base, mówił:<br> - Andy bylebyś się tylko przedostał za 180 na zachodnią półkulę. Tam już tajfuny cię nie złapią