na krótką chwilę poddane północnym, emanowało ich ciepłem. Jedna z kropel żubrzego deszczu błyszczała niebiesko na jej skroni. Trawka odchyliła głowę i kropla zbiegła delikatną strużką na policzek, wyrysowując tajemniczy zygzak. Gdyby mógł, rozebrałby ją do naga i zlizywał dokładnie zapach chmur, powolnym dotykiem zbierał ich ciepło, tulił w sobie, zapamiętywał na zawsze pulsujący w ciele szum nieba. Czwartego nieba...<br>Tyle że zaraz wlazła matka, przyniosła herbatę i zaczęła wzdychać ciężko, namolnie pociągać nosem. Zygmunt nie miał kobiety, a wiek miał w sam raz na kobietę. Ładna byłaby z niego i Trawki para, ona taka dobra, mądra i utalentowana, jemu pomoc