Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
w proroczych
snach, tak jak niewiele rozumiecie w chwili
narodzin - nic wam więcej nie powiem...
Przeprosiłem Piotra, który szanował moje "nieobecne" milczenie z
miną doświadczonego bywalca, zgodnie z tutejszym duchem praw, miłosiernie przestrzeganym
obyczajem, że nie godzi się nagabywać
tego, kto w trakcie zajęć towarzyskich ni stąd, ni zowąd zamilknie, zapatrzy
się
w siebie, zapadnie gdzieś tam, gdzie lepiej nie
zaglądać.


(...)

Pamiętam, schwyciwszy za poręcz dźwignąłem żelazne łóżko i
huknąłem o podłogę, na gwałtownej.

Łóżko z pacjentem, który bluźnił przeciwko czemuś, co kocham i
szanuję.
Ale to było dawno.
I żadnego nie może mieć znaczenia!
- Więc co się przydarzyło z ręką? - pyta
w proroczych <br>snach, tak jak niewiele rozumiecie w chwili<br>narodzin - nic wam więcej nie powiem...<br> Przeprosiłem Piotra, który szanował moje "nieobecne" milczenie z<br>miną doświadczonego bywalca, zgodnie z tutejszym duchem praw, miłosiernie przestrzeganym <br>obyczajem, że nie godzi się nagabywać<br>tego, kto w trakcie zajęć towarzyskich ni stąd, ni zowąd zamilknie, zapatrzy <br>się w siebie, zapadnie gdzieś tam, gdzie lepiej nie<br>zaglądać.<br> &lt;page nr=107&gt;<br><br>(...)<br> <br>Pamiętam, schwyciwszy za poręcz dźwignąłem żelazne łóżko i<br>huknąłem o podłogę, na gwałtownej.<br> &lt;page nr=140&gt;<br> Łóżko z pacjentem, który bluźnił przeciwko czemuś, co kocham i<br>szanuję.<br> Ale to było dawno.<br> I żadnego nie może mieć znaczenia!<br> - Więc co się przydarzyło z ręką? - pyta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego