stanie.<br>Czekała go bowiem nie lada praca. Podczas pobytu w Danii nabrał przekonania, że przemoc była wzorem, który człowiek otrzymał na początku i który wielu osobom, a z pewnością T. i jej ojcu, wystarczał za wyjaśnienie wielu spraw. Oboje uwierzyli święcie, że człowiek na zawsze ugiął się pod przymusem jedzenia, zapładniania, rodzenia (lub poronienia) i umierania. <br>Ponieważ przybysz nie znał dobrze ludzkich języków, T. i jej ojciec chcieli mu wmówić, że najlepszą nazwą owej przemocy jest - ťmiłośćŤ. Co, jak teraz wiedział, wcale nie było prawdą. Prawdziwa miłość nie ma bowiem w sobie nic z konieczności. Wszystko czerpie z bezkresnej i istniejącej