Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
co nocy od zmroku do świtu nie opuszczę latarni, nie odstąpię ognia, choćby ziemia w posadach się trzęsła, choćby morze z brzegów wystąpiło. Muszę cię tedy opuścić. Do jutra.

- Niedługo już, a będę czuwać tu razem z tobą - odpowiadała Agnieszka. - Przecież w tę niedzielę pleban swarzewski ogłosi z kazalnicy pierwsze zapowiedzi naszego ślubu. Potem nic już nas rozdzielić nie zdoła.
Z niecierpliwością wyczekiwał Wit dnia zaślubin. Ogłoszono pierwsze i drugie zapowiedzi. Sołtys z Tupadeł kupił już w strzelińskiej karczmie trzy beczki piwa na wesele, a sołtysowa wyjęła z malowanej skrzyni czepiec, haftowany złotogłowiem, na oczepiny najstarszej córy.

Latarnik przygotowywał izdebkę w
co nocy od zmroku do świtu nie opuszczę latarni, nie odstąpię ognia, choćby ziemia w posadach się trzęsła, choćby morze z brzegów wystąpiło. Muszę cię tedy opuścić. Do jutra. <br><br> - Niedługo już, a będę czuwać tu razem z tobą - odpowiadała Agnieszka. - Przecież w tę niedzielę pleban swarzewski ogłosi z kazalnicy pierwsze zapowiedzi naszego ślubu. Potem nic już nas rozdzielić nie zdoła.<br>Z niecierpliwością wyczekiwał Wit dnia zaślubin. Ogłoszono pierwsze i drugie zapowiedzi. Sołtys z Tupadeł kupił już w strzelińskiej karczmie trzy beczki piwa na wesele, a sołtysowa wyjęła z malowanej skrzyni czepiec, haftowany złotogłowiem, na oczepiny najstarszej córy. <br><br>Latarnik przygotowywał izdebkę w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego