Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
zasadniczo status zarówno odbioru dzieła, jak i procesu twórczego. Dzisiejszy handel kolekcjami praw do utworów muzycznych jaskrawo ilustruje przejście od kultu dzieła - śladowo obecnego jeszcze w głowach pielgrzymów tłoczących się przed "Moną Lizą" - do masówki dostępnej za grosz.
Proces ten jest zapewne nieodwracalny. Czy jest natomiast czymś koniecznie złym? Gdyby zapytać o to kogoś doświadczonego i mądrego - na przykład Sławomira Mrożka - odpowiedziałby zapewne, że nie ma nic złego w tym, że ludzie ze słuchawkami na uszach nucą sobie piosenki ściągnięte z sieci w postaci plików MP3, a każdy inną. Gorzej, że zalew tandety na jeden sezon powoduje w nas postępującą głuchotę
zasadniczo status zarówno odbioru dzieła, jak i procesu twórczego. Dzisiejszy handel kolekcjami praw do utworów muzycznych jaskrawo ilustruje przejście od kultu dzieła - śladowo obecnego jeszcze w głowach pielgrzymów tłoczących się przed "Moną Lizą" - do masówki dostępnej za grosz. <br>Proces ten jest zapewne nieodwracalny. Czy jest natomiast czymś koniecznie złym? Gdyby zapytać o to kogoś doświadczonego i mądrego - na przykład Sławomira Mrożka - odpowiedziałby zapewne, że nie ma nic złego w tym, że ludzie ze słuchawkami na uszach nucą sobie piosenki ściągnięte z sieci w postaci plików MP3, a każdy inną. Gorzej, że zalew tandety na jeden sezon powoduje w nas postępującą głuchotę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego