podniósł się, świeczkę zapalił, postawił na stole i rozejrzał się wokoło.<br>Panie Boże miłosierny! Straszne rzeczy! Dziadzisko już nie skulone, nie takie stare, jak się wydawało. Wyprostował się teraz, <orig>zogromniał</> jakoś, nóż długi a ostry w ręku trzyma, ślepia mu błyszczą jak wilkowi. Zbójca!<br>Dziewuszysko zatrzęsło się ze strachu, ale zaraz pomyślała sobie: jak zobaczy, że nie śpię, zabije mnie, trzeba leżeć cicho, ani tchnąć.<br>A wiedziała też dobrze dziewczyna, co to za świeczka taka: z trupiego łoju! Taka świeczka ma tę własność, że póki się pali, nikt ze śpiących w izbie ocknąć się nie może; obudzi się dopiero, gdy świeca