Owszem, jest w tym trochę prawdy. Łatwo jednak wskazać także różnice.<br>Montaigne nie tyle budował, ile opisywał własne wnętrze, babrając się w "problemie indywidualnego sumienia", który podobno - mniemał Gombrowicz - <q>"nam, synom Wschodu, zaczyna topnieć w rękach"</> (Dz I 35). Twierdzenie tyleż wątpliwe, co niepokojące... Rabelais zaś był wesołym - lecz jakże zarazem poważnym! - optymistą, który marzył o opactwie humanistów, gdzie dopiero by zaczęto oddawać hołd wiecznym wartościom... Wolałbym więc przypomnieć prostszą i prawdziwszą genealogię Gombrowicza. Rodem spod Wilna i spod Sandomierza, Gombrowicz wyłania się - roześmiany i gorzki zarazem... z przepaści czasu, w który zapadła sarmacka Korona i Litwa. Wyłania się po to