normalne życie. Najczęściej zresztą nie mają do czego wracać. Perspektywy w ich małych miasteczkach lub wielkich blokowiskach są mizerne. On mimo złej reputacji miał coś na zewnątrz. Przede wszystkim Zosię, a poza tym przyjaciół i ludzi z branży medialnej, którzy wciąż w niego wierzyli. Dlatego myślał, że rok wystarczy. Był zarozumiały, w głębi tkwiło w nim przeświadczenie, że jest lepszy od innych pacjentów. I niektórzy z członków głoskowskiej społeczności wyczuwali to, co on sam próbował przed sobą ukryć.<br><br>Zazdrościł sikhom, że wybrali drogę cnoty. Nie piją, nie palą, nie jedzą mięsa, a ich kobiety mają zasłonięte ciała. "Ja bym wymiękł, za