Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
mniejszej bawialni, chłodno błękitniały. Jedne jasno, perłowo i miękko. Inne granatowe, niczym z metalu, następne dymne, przyżółkłe od starości i tytoniu, potu i tłuszczu.
- To nie są śmichy-chichy, bieda idzie, człowiek musi coś jeść, a tym bardziej inwentarz - obruszył się na Jassmonta Konstanty, z takich rzeczy nie powinno się żartować, chłop nie pozwoli kpić z gospodarstwa.
Jassmont próbował sobie, na ile pozwalała mu książkowa wiedza, wyobrazić, jak może taka pleśń kartoflana wyglądać. Jak ta łapliwa, galaretowata skorupa się rozrasta, rozlewa i przeżera zdrową tkankę? Jaka ona jest? Zrudziała czy zbrązowiała, albo zielona zepsuta zieleń. Dość, to jest maniakalne - przerwał i
mniejszej bawialni, chłodno błękitniały. Jedne jasno, perłowo i miękko. Inne granatowe, niczym z metalu, następne dymne, przyżółkłe od starości i tytoniu, potu i tłuszczu.<br>- To nie są śmichy-chichy, bieda idzie, człowiek musi coś jeść, a tym bardziej inwentarz - obruszył się na Jassmonta Konstanty, z takich rzeczy nie powinno się żartować, chłop nie pozwoli kpić z gospodarstwa.<br>Jassmont próbował sobie, na ile pozwalała mu książkowa wiedza, wyobrazić, jak może taka pleśń kartoflana wyglądać. Jak ta łapliwa, galaretowata skorupa się rozrasta, rozlewa i przeżera zdrową tkankę? Jaka ona jest? Zrudziała czy zbrązowiała, albo zielona zepsuta zieleń. Dość, to jest maniakalne - przerwał i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego