Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
że nie kłamię! Cofam moje pieniądze, nie będę grała! Nie chcę! Nie chcę! - krzyknęła histerycznie, odepchnęła gwałtownie krzesło i odeszła do okna.

Jurczenko nie dał się stropić; rozśmieszył towarzystwo anegdotą o znanym karciarzu generale Dragomirowie i gra potoczyła się dalej. Grigorij Siemionowicz siedział obok Zinoczki, zamieniał się z nią kartami, żartował, a jej profil egipskiej kapłanki, tak zazwyczaj poważny, ożywiał się pogodnym uśmiechem.

Panna Kazimiera, zaróżowiona i podniecona grą, co pewien czas podwyższała stawki. Raz tylko odwróciła się do mnie i rzuciła szeptem:

- Spać...

Polina siedząc na parapecie okna pożerała ją wzrokiem, który zdawał się mówić:

"A więc to jest ta
że nie kłamię! Cofam moje pieniądze, nie będę grała! Nie chcę! Nie chcę! - krzyknęła histerycznie, odepchnęła gwałtownie krzesło i odeszła do okna.<br><br>Jurczenko nie dał się stropić; rozśmieszył towarzystwo anegdotą o znanym karciarzu generale Dragomirowie i gra potoczyła się dalej. Grigorij Siemionowicz siedział obok Zinoczki, zamieniał się z nią kartami, żartował, a jej profil egipskiej kapłanki, tak zazwyczaj poważny, ożywiał się pogodnym uśmiechem.<br><br>Panna Kazimiera, zaróżowiona i podniecona grą, co pewien czas podwyższała stawki. Raz tylko odwróciła się do mnie i rzuciła szeptem:<br><br>- Spać...<br><br>Polina siedząc na parapecie okna pożerała ją wzrokiem, który zdawał się mówić:<br><br>"A więc to jest ta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego