tobie poumierają! Ruszaj się, ślamazaro!<br><br>Marfusza, pulchna dziewucha, o łydach grubych, ale foremnych, uśmiechała się od ucha do ucha i strzelała do nas oczazni, a Pluja raz po raz ukradkiem szturchała w bok. Miała do niego wielką słabość i zawsze jemu pierwszemu podsuwała półmisek.<br><br>- Żorżyk, to jest dziewczyna dla ciebie - żartował Wania. - Spójrz na jej łono. Istne łono natury. Gdyby Rousseau żył, toby ci pozazdrościł. Pięć pudów samego ciała bez kości! Mówię ci - potęga!<br><br>Ale Pluj zbywał te żarty łagodnym uśmiechem. Wiedzieliśmy, że zaleca się do Muroczki, córki naczelnika poczty, że miewa z nią schadzki, a nawet przez pewien czas musieliśmy