Typ tekstu: Książka
Autor: Rudnicka Halina
Tytuł: Uczniowie Spartakusa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1951
z pól" już od miesięcy wdrażali się w ciężkie rzemiosło wojenne.
Droga, wiodąca po nieznanej pochyłości ciągle w dół, była gładka i równa. Czasem spłoszyli zdziczałego kota lub kurę, czasem zobaczyli chyłkiem przemykającego lisa czy psa. W powietrzu dzwoniły cykady, na gałęziach wśród uschłych liści ćwierkały wróble. Żołnierze śpiewali i żartowali.
- I u nas już jabłka i śliwy dojrzały - mówił marzycielsko Dobek, jasnowłosy chłopak z północy. - Pełne stodoły zboża, chmiel suszy się na piwo... Moja matka takie warzyła piwo, jak żadna inna w osadzie... Dziewczęta tkają płótno, śpiewają, opowiadają baśnie... A święta jakie u nas piękne, a zabawy! Ile jest wtedy
z pól" już od miesięcy wdrażali się w ciężkie rzemiosło wojenne.<br>Droga, wiodąca po nieznanej pochyłości ciągle w dół, była gładka i równa. Czasem spłoszyli zdziczałego kota lub kurę, czasem zobaczyli chyłkiem przemykającego lisa czy psa. W powietrzu dzwoniły cykady, na gałęziach wśród uschłych liści ćwierkały wróble. Żołnierze śpiewali i żartowali.<br>- I u nas już jabłka i śliwy dojrzały - mówił marzycielsko Dobek, jasnowłosy chłopak z północy. - Pełne stodoły zboża, chmiel suszy się na piwo... Moja matka takie warzyła piwo, jak żadna inna w osadzie... Dziewczęta tkają płótno, śpiewają, opowiadają baśnie... A święta jakie u nas piękne, a zabawy! Ile jest wtedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego