A co to za drzewko - palcem pokaże. - Jabłoń, mówię". A on popatrzy na mnie wesoło i niby z powagą: "Ostrożnie, ostrooożnie... bo to początek Raju! Dziś pierwsze jabłuszko zadynda, ale jutro wąż spod korzeni wylezie, Ewę miejscową zwabi... i po Adamie!" Widzi moje zmieszanie, więc dorzuci: "No, nieee, żartuję". <br>I tak się zaczęło. Dość tego "raju", pomyślałem. Ledwie druga jesień nadeszła, dokupiłem siedem identycznych szczepów. Przyjęły się. To te stare drzewa, które pan zauważył... Ale biblijna anegdota rozeszła się po biskupstwie. I ktokolwiek z diecezji w tamtych latach przyjeżdżał, przy pierwszej okazji pokaż mu tę jabłoń, co podobno nadzwyczajne