rozkwitła, bank zaproponował mu 10 tys. zł debetu. Mówi, że zdecydował się zbyt pochopnie. Łatwo sobie wyobrazić, co się dzieje, gdy pieniądze za wykonane zlecenie przyjdą dwa dni za późno i nie można w terminie spłacić długu. - Pierwsza taka sytuacja zdarzyła się bardzo szybko, musiałem wtedy zorganizować całą sieć pomocy - żartuje Tomek. Uzbierał wśród znajomych<br>8,5 tys. zł, pozostałe 1,5 pożyczył od kuzyna. Po trzech dniach pieniądze wróciły do właścicieli, a Tomek przekonał się, że wystarczy kilku przyjaciół, żeby oszczędzić sobie nerwów co miesiąc. <br><br>Ewelina i Piotrek też pamiętają szaleństwo pierwszego debetu. Pieniądze pojawiły się na koncie i zaraz