ziemię, zniknąć wszystkim z oczu, miało w mojej sytuacji powab. Tak czy owak, nie powiedziałem. <br>Na dworcu odnalazłem księdza przy tym samym stoliku, przy którym siedzieliśmy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Po raz pierwszy, bo cała rozmowa rano - na ponuro! Nastrój nasz nawet do tego stopnia się odmienił, że posypały się żarty. A to ksiądz do mnie, żebym się nie obawiał, że sąsiedzi, którym oddał paczkę, ją ukradną, bo "przy viale Vaticano mieszkają tylko sami godni zaufania ludzie". To znowu ja do niego, żeby się nie bał, że będę u niego wiekował. A dowód na to - trochę rzeczy w małej torbie.<br>Przez