dotychczasowej hekatomby...<br>Bo chmura kontynuowała natarcie. Teraz ponad jej powierzchnię, na całym z wysoka widocznym obszarze, sterczały ledwo pojedyncze, najwyższe szczyty. Wszystko inne, cała kraina wąwozów znikła pod zalewem czarnych fal, pędzących koncentrycznie ze wszystkich stron widnokręgu, aby runąć w głąb ogniowego leja, którego centrum stanowił niewidzialny poza tarczą dygocącego żaru "Cyklop". Ten opłacany pozornie bezsensownymi, olbrzymimi stratami napór nie był jednak pozbawiony szansy.<br>Rohan i wszyscy ludzie stojący teraz już bezsilnie przed widowiskiem, które ukazywał im ekran sterowni, zdawali sobie z tego sprawę. Zapasy energetyczne "Cyklopa" <page nr=142> były praktycznie niewyczerpalne, ale w miarę jak trwał ciągły ogień anihilacji, mimo potężnych zabezpieczeń