wygłosiłem bez obawy o kradzież intelektualną. Edzio wie, że wszystko, co do niego mówię, jest już złożone w redakcji w postaci kolejnego felietonu i ukraść mi tego nie zdąży. Jedyne, czego Edzio nie wiedział, to to, że i ja od pół roku nosiłem się z zamiarem napisania książki. Niestety, nawet zarys fabuły nie przychodził mi do głowy. Ostatni pomysł, jaki miałem, to opisać historię Edzia dręczonego brakiem pomysłu, i tylko dlatego poszedłem z nim do kina.<br>W holu oprócz nas stała bileterka i staruszek portier zatopieni w cichej rozmowie. Usiłowałem natchnąć Edzia opowieściami o niespodziewanie wybujałym biuście pewnej aktorki, ale zlekceważył