całe porosłe zielskiem, pnączami, krzakami, na skutek suszy prawie że bez liści, przedstawiały się żałośnie. Ale i od nich szedł przyjemny zapach, ziołowo <page nr=103> -leśny, który jeszcze się wzmógł, kiedy z Piolantim przy siedliśmy pod piniami na szczycie. Spoglądam w prawo. Daleko, daleko migoce tafelka szklana - to morze. Na wprost ledwo zarysowująca się plama - to Rzym. Z wyjaśnień Piolantiego wynika, że dzisiaj jest słaba widoczność. Zwykle i morze, i Rzym są jeszcze wyraźniejsze.<br>Mówiliśmy z sobą niewiele. On trochę o swoim San Sisto, "najpiękniejszym, ale i najsmutniejszym", jak je nazwał: Zdaje się, że w jego parafii, wiosce górskiej, warunki są ciężkie. To