Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
się coraz rzadsze, bardziej przezroczyste, tracił na wadze, trzeba było przywiązywać mu do nóg ciężarki. Któregoś lipcowego dnia po prostu nie znaleziono go na ulubionym krześle w polu, w szklarni ani w łóżku. Zostały tylko te ciężarki.
Dla nas jednak nic się nie zmieniło. Szklarnie stały nadal, błądziliśmy w tropikalnym żarze wśród roślinnego gąszczu, splątanych łodyg i szorstkich liści, przesiąknięci zapachem naci i nawozu. Wieczorami, zmęczeni światłem, intensywnością barw, układaliśmy się na największym piecu kotłowniczym i zasypialiśmy, wpatrzeni przez zamglone szyby w ciemniejące niebo, tak jednostajne wobec zapamiętanych obrazów.
Wróciłem do kuchni, żeby napić się zimnej wody. Znów wyjrzałem przez okno
się coraz rzadsze, bardziej przezroczyste, tracił na wadze, trzeba było przywiązywać mu do nóg ciężarki. Któregoś lipcowego dnia po prostu nie znaleziono go na ulubionym krześle w polu, w szklarni ani w łóżku. Zostały tylko te ciężarki. <br>Dla nas jednak nic się nie zmieniło. Szklarnie stały nadal, błądziliśmy w tropikalnym żarze wśród roślinnego gąszczu, splątanych łodyg i szorstkich liści, przesiąknięci zapachem naci i nawozu. Wieczorami, zmęczeni światłem, intensywnością barw, układaliśmy się na największym piecu kotłowniczym i zasypialiśmy, wpatrzeni przez zamglone szyby w ciemniejące niebo, tak jednostajne wobec zapamiętanych obrazów. <br>Wróciłem do kuchni, żeby napić się zimnej wody. Znów wyjrzałem przez okno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego