firaną, ale zanim wyciągnęła rękę, mocniejszy powiew wyniósł zasłonę za okno. Gdy zasłona opadła z powrotem, kontur sylwetki stał się już tylko rozmytą, rozpływającą się linią, a tam, gdzie jeszcze przed chwilą widniała twarz, można było już tylko ujrzeć prześwietlony księżycem fragment firankowego deseniu.<br><br>Została znów sama, i znów zaczęły żarzyć się w ciemności ogniki papierosów.<br><br>W woalu dymu uspokaja rozkołysaną wyobraźnię, rozhuśtane serce, przywraca mu normalny rytm. - Tak, to było tylko - stwierdza trzeźwo, całkiem już przywrócona rzeczywistości - moje r^eve lucide - świetliste marzenie...<br><br>Inne są teraz, jakby w innym przeżywane wymiarze, jej codzienne dni w grodzieńskim domu, choć na pozór wydają