materiał nie ściemniał brązowym śladem - zaczynała płynnie prowadzić żelazko po parującej bieli, każdy splot cieniutkiego płótna haftowanego w mereżkowy wzór rwał się już ku płomieniom, które miały siwym popiołem zgasić świeżość marszczeń i koronek.<br>Wachlarz podobny do białego liścia z purpurowym obrzeżem, piękny wachlarz pani Kohl spleciony z japońskiego sitowia, żarzył się już w palcach, gdy pani Kohl oparta o framugę okna przy Breitgasse 8, w zamyśleniu patrząc na dom Reimitzów po drugiej stronie ulicy, chłodziła ramiona kołyszącymi powiewami. Wieczne pióro pana Kohla, leżące na blacie stołu w głębi salonu, pióro ze złotą nakrętką, na której świecił malutki napis "Dresden", swoją lśniącą