locum zastępcze, które jej zaproponowano, kiedy się okazało, że odzyskanie mieszkania na Krakowskim Przedmieściu nie wchodzi w grę. Przystała na jedną z propozycji - klitkę w nowym bloku z wnęką na kuchenkę gazową. Przynajmniej nie będzie robactwa, pomyślała, ale i tu się pomyliła, bo robactwo zaraz się sprowadziło wraz z lokatorami zasiedlającymi, jak to się oficjalnie nazywało, budynek. Oni też dostali mieszkania zastępcze, bo ich domy na przedmieściu przeznaczono do rozbiórki. Towarzystwo nie było więc zbyt wytworne, wystarczyło popatrzeć na te zakazane gęby w windzie. Ale Ewelina nad tym akurat nie ubolewała. To byli prawdziwi ludzie, niczego nie udawali. Po prostu klasa