Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
bo pozbawiał nas radości, która nie mogła się pomieścić w ciągle zwiększającym się nominale.
Południe nie miało końca, powietrze ciężko falowało tuż nad hektarami traw; wydawało się, że ziemia pali się pod powierzchnią. Zwinki szeleściły w trawach jak papierki po cukierkach, z charakterystycznym chrobotem wspinały się na pnie brzóz i zastygały nieruchomo. Piotr wyciągał niebieską paczkę komsomolskich. Krztusiliśmy się ostrym dymem, pluliśmy kłączami tytoniu, zawsze potem w ustach czuliśmy smak goryczy.
Blachowski, syn najprawdziwszego esesmana, odszedł na bok z nieodłącznym foliowym woreczkiem, do którego wyciskał butapren z tubki. Trzymał to wszystko pod koszulą. Po kilku głębszych wdechach zamykał oczy, ręce bezwładnie
bo pozbawiał nas radości, która nie mogła się pomieścić w ciągle zwiększającym się nominale. <br>Południe nie miało końca, powietrze ciężko falowało tuż nad hektarami traw; wydawało się, że ziemia pali się pod powierzchnią. Zwinki szeleściły w trawach jak papierki po cukierkach, z charakterystycznym chrobotem wspinały się na pnie brzóz i zastygały nieruchomo. Piotr wyciągał niebieską paczkę komsomolskich. Krztusiliśmy się ostrym dymem, pluliśmy kłączami tytoniu, zawsze potem w ustach czuliśmy smak goryczy. <br>Blachowski, syn najprawdziwszego esesmana, odszedł na bok z nieodłącznym foliowym woreczkiem, do którego wyciskał butapren z tubki. Trzymał to wszystko pod koszulą. Po kilku głębszych wdechach zamykał oczy, ręce bezwładnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego