Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
myślałem...
- Jasna cholera - zaklął nagle Piekarski i pokazał wjeżdżający samochód - tylko tego jeszcze brakowało.
Pilot spojrzał i zrozumiał natychmiast wściekłość Piekarskiego. Uśmiechnięty od ucha do ucha za szybą fiata z numerem dwadzieścia jeden wjeżdżał właśnie Molenda. Z fasonem dodał gazu i wjechał do parku.
- Tymi rękoma - Piekarski wyciągnął zaciśnięte pięści - zatłukę tego fagasa. Idziemy do hotelu, bo mnie tu szlag trafi.
Po godzinie wszystkie wozy, które jeszcze kontynuowały rajd, zameldowały się w parku. Większość była w opłakanym stanie - pokiereszowane nadwozia, urwane i brzęczące na wybojach tłumiki, rozbite lampy. Kilka wozów zostało po prostu doholowanych. Dla ich załóg rajd już się skończył
myślałem...<br>- Jasna cholera - zaklął nagle Piekarski i pokazał wjeżdżający samochód - tylko tego jeszcze brakowało.<br>Pilot spojrzał i zrozumiał natychmiast wściekłość Piekarskiego. Uśmiechnięty od ucha do ucha za szybą fiata z numerem dwadzieścia jeden wjeżdżał właśnie Molenda. Z fasonem dodał gazu i wjechał do parku.<br>- Tymi rękoma - Piekarski wyciągnął zaciśnięte pięści - zatłukę tego fagasa. Idziemy do hotelu, bo mnie tu szlag trafi.<br>Po godzinie wszystkie wozy, które jeszcze kontynuowały rajd, zameldowały się w parku. Większość była w opłakanym stanie - pokiereszowane nadwozia, urwane i brzęczące na wybojach tłumiki, rozbite lampy. Kilka wozów zostało po prostu doholowanych. Dla ich załóg rajd już się skończył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego