Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
to nie żandarmeria, a tamci w istocie robią to samo co żandarmi. Kłębek bzdury!
Ulica opustoszała, jakby przebiegł przez nią elektryczny prąd.
- Morowy ten motorniczy, zwolnił tak, że kto miał nogi w dupie, a głowę na karku, ten zdążył - komentował z tyłu czyjś basik z chrypką.
- Byle jego nie wzięli... - zatroskał się niedojrzały tenorek.
- Takiej to jeszcze nie było - komentował łapankę rozgadany bas. - Od Ronda Waszyngtona posuwam pieszo, a ile mnie bud minęło! Nie zliczyć, co narodu dziś wezmą...
- A coś pan taki uparty, że rżniesz na piechotę w najgorszy bigos? wmieszał się chudy facet, antagonista Jerzego.
- Żona w klinice, rodzi
to nie żandarmeria, a tamci w istocie robią to samo co żandarmi. Kłębek bzdury!<br>Ulica opustoszała, jakby przebiegł przez nią elektryczny prąd.<br>- Morowy ten motorniczy, zwolnił tak, że kto miał nogi w dupie, a głowę na karku, ten zdążył - komentował z tyłu czyjś basik z chrypką.<br>- Byle jego nie wzięli... - zatroskał się niedojrzały tenorek.<br>- Takiej to jeszcze nie było - komentował łapankę rozgadany bas. - Od Ronda Waszyngtona posuwam pieszo, a ile mnie bud minęło! Nie zliczyć, co narodu dziś wezmą...<br>- A coś pan taki uparty, że rżniesz na piechotę w najgorszy bigos? wmieszał się chudy facet, antagonista Jerzego.<br>- Żona w klinice, rodzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego