Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
skoczył na ratunek?
- Oczywiście! To był mój obowiązek!
- Tysiączne dzięki! I najmocniej pana przepraszam, zamoczył pan sobie garnitur! Trzeba się było rozebrać!
- Nie miałem czasu. Drobnostka, garnitur zaraz wyschnie...
W czasie tej wytwornej konwersacji w wodzie pomiędzy nami pływał jak tratwa imponujący, purpurowo-zielony krawat.
- Czy ten krawat nie farbuje? - zatroskałam się uprzejmie.
Facet spojrzał niepewnie.
- Chyba nie. Na wszelki wypadek go zdejmę.
- Skąd pan skoczył? - spytałam z zaciekawieniem, bo uprzednio nie widziałam wokół żywego ducha.
- Stamtąd - odparł krótko, machnąwszy krawatem ku górze.
Spojrzałam we wskazanym kierunku. Tak ze dwie i pół kondygnacji nad basenikiem zobaczyłam małą, oszkloną galeryjkę, której jedna
skoczył na ratunek?<br>- Oczywiście! To był mój obowiązek!<br>- Tysiączne dzięki! I najmocniej pana przepraszam, zamoczył pan sobie garnitur! Trzeba się było rozebrać!<br>- Nie miałem czasu. Drobnostka, garnitur zaraz wyschnie...<br>W czasie tej wytwornej konwersacji w wodzie pomiędzy nami pływał jak tratwa imponujący, purpurowo-zielony krawat.<br>- Czy ten krawat nie farbuje? - zatroskałam się uprzejmie.<br>Facet spojrzał niepewnie.<br>- Chyba nie. Na wszelki wypadek go zdejmę.<br>- Skąd pan skoczył? - spytałam z zaciekawieniem, bo uprzednio nie widziałam wokół żywego ducha.<br>- Stamtąd - odparł krótko, machnąwszy krawatem ku górze. <br>Spojrzałam we wskazanym kierunku. Tak ze dwie i pół kondygnacji nad basenikiem zobaczyłam małą, oszkloną galeryjkę, której jedna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego