Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
wyszły na wierzch, twarz spurpurowiała i wycharczał:
- By tak na mojego padło, utopiłbym zarazę. Jak mi Bóg miły,
utopiłbym. Albo z domu won! I nie wracaj mi, cholero, póki w zębach nie
przyniesiesz.
Schowałem się za matkę, bo ta jego wściekłość przeleciała mnie
dreszczem po skórze, a nawet moim sercem zatrzęsła, kiedy krzyknął:
- I nie wracaj mi! Won!
Próbowała mnie matka bronić:
- Czego? Nie chciał przecież zgubić. Chce kto zgubić? Każdy woli
znaleźć. Dzięki Bogu, nie wasz on.
- Eh, by tak na mojego padło. By tak na mojego, cholera - w tej
wściekłości najwyraźniej żal przebijał, że nie jego chłopak zgubił tego
wyszły na wierzch, twarz spurpurowiała i wycharczał:<br> - By tak na mojego padło, utopiłbym zarazę. Jak mi Bóg miły,<br>utopiłbym. Albo z domu won! I nie wracaj mi, cholero, póki w zębach nie<br>przyniesiesz.<br> Schowałem się za matkę, bo ta jego wściekłość przeleciała mnie<br>dreszczem po skórze, a nawet moim sercem zatrzęsła, kiedy krzyknął:<br> - I nie wracaj mi! Won!<br> Próbowała mnie matka bronić:<br> - Czego? Nie chciał przecież zgubić. Chce kto zgubić? Każdy woli<br>znaleźć. Dzięki Bogu, nie wasz on.<br> - Eh, by tak na mojego padło. By tak na mojego, cholera - w tej<br>wściekłości najwyraźniej żal przebijał, że nie jego chłopak zgubił tego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego