Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
się trochę zmieszali. Zeszli na drogę zrytą przez deszczowe potoki. Po bokach rosły kolczaste krzaki dzikiej róży.
- Chciałabym bardzo, żeby ci się udało - powiedziała światowym tonem Wisia.
- Zobaczysz, że mi się uda.
- Taki jesteś pewny?
- Mh. Czegoś szukam od tygodnia. I przekonasz się, że znajdę.
- No, już doszliśmy - rzekła Puciałłówna, zatrzymując się o dobre sto metrów przed furtką swego domu. - Bardzo ładnie dziś mówiłeś.
- Mogę ciebie codziennie odprowadzać - ofiarował się uskrzydlony nagle Polek.
- Pa - szepnęła i pobiegła szybko w stronę domu. Polek usiadł na twardej jak klepisko ścieżce. Usiłował zebrać rozpierzchłe myśli. Machinalnie otworzył książkę trochę drżącymi palcami. Wątła gałązka konwalii
się trochę zmieszali. Zeszli na drogę zrytą przez deszczowe potoki. Po bokach rosły kolczaste krzaki dzikiej róży.<br>- Chciałabym bardzo, żeby ci się udało - powiedziała światowym tonem Wisia.<br>- Zobaczysz, że mi się uda.<br>- Taki jesteś pewny?<br>- Mh. Czegoś szukam od tygodnia. I przekonasz się, że znajdę.<br>- No, już doszliśmy - rzekła Puciałłówna, zatrzymując się o dobre sto metrów przed furtką swego domu. - Bardzo ładnie dziś mówiłeś.<br>- Mogę ciebie codziennie odprowadzać - ofiarował się uskrzydlony nagle Polek.<br>- Pa - szepnęła i pobiegła szybko w stronę domu. Polek usiadł na twardej jak klepisko ścieżce. Usiłował zebrać rozpierzchłe myśli. Machinalnie otworzył książkę trochę drżącymi palcami. Wątła gałązka konwalii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego