ja się ich boję.<br>- Dlaczego? Przecież to gówniane gadanie. Tatuś na pewno ma prywatną firmę, daje kieszonkowe, studia opłaca, a synek wyjeżdża na wakacje do Amsterdamu i wali w żyłę, aż miło...<br>Wzrok Zygmunta namierzył Ewę, która siedziała z Sychelskim tuż przy wyjściu. Małgorzałka coś jeszcze mówiła, ale on, nagle zauroczony, zaczął gapić się w dziewczynę. Bo właśnie w tej chwili skoczyła amplituda alkoholowych uczuć Zygmunta, zadrgał słowiański gen rzewności, sentymentalna nuta upojenia zadźwięczała w sercu niczym dumka nad powolną rzeką myśli. Zawsze tak było, po czwartym piwie, po szóstym zaczynał się dół. Jakże zajebiście piękna ta Ewa! Wcześniej ot, taka