Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
obfite...
ANTEK To powietrze... takie że sie prosi, żeby plunąć!
STASIEK dialektyk I to niebezpieczne, bo pluniesz - i reszta sie za tą śliną wywlecze. (maszerują w stronę domu KLARY).
KLARA żeby zmienić temat Ta noc przypomina... to znaczy pasterka przypomina, że Bóg pragnął objawić się ludziom prostym... biednym... bo Bóg (zauważa, że ANTEK i STASIEK nie rozumieją jej słów) Bóg... deus... Gott... objawił się... pokazał się ,,jestem"... biedakom. (wyciąga rękę, jak po jałmużnę)
ANTEK łapie rączkę co miała ilustrować biedę i całuje ją z przesadnym szacunkiem
KLARA wyrywa rękę, zdziwiona Ależ, nie to... (wybucha śmiechem) pasterze do Betlejem.
STASIEK Oczywiście. Jasne
obfite...<br>ANTEK To powietrze... takie że sie prosi, żeby plunąć!<br>STASIEK dialektyk I to niebezpieczne, bo pluniesz - i reszta sie za tą śliną wywlecze. (maszerują w stronę domu KLARY).<br>KLARA żeby zmienić temat Ta noc przypomina... to znaczy pasterka przypomina, że Bóg pragnął objawić się ludziom prostym... biednym... bo Bóg (zauważa, że ANTEK i STASIEK nie rozumieją jej słów) Bóg... deus... Gott... objawił się... pokazał się ,,jestem"... biedakom. (wyciąga rękę, jak po jałmużnę)<br>ANTEK łapie rączkę co miała ilustrować biedę i całuje ją z przesadnym szacunkiem<br>KLARA wyrywa rękę, zdziwiona Ależ, nie to... (wybucha śmiechem) pasterze do Betlejem.<br>STASIEK Oczywiście. Jasne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego