w tym<br>wieńcu, kwiatach, palących się lampkach, wybrała mnie jako jedynego z<br>tych, którzy uczestniczyli w pogrzebie burmistrza, abym uczestniczył i<br>w jej tajemnicy teraz. Ta jej tajemnica nie stawała mi się przez to<br>wcale mniej mroczna, za to coraz bliższa. Być może, samo poczucie<br>obecności w tej nieobecności, nie zauważanej, przemilczanej, nie<br>budzącej nawet niczyjego tutaj zdziwienia, a przecież tak dotkliwie<br>naocznej, pozwalało mi przynajmniej przez tę chwilę odnaleźć i siebie w<br>tej wciąż zakwitającej każdego roku od nowa rozpaczy burmistrzowej. Bo<br>tak naprawdę jedyna droga do tajemnicy prowadzi przez rozpacz. Można by<br>wręcz powiedzieć, szczęśliwi, których stać na rozpacz