Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
jeszcze?
Przesadziłem: Grzegorz chce wstać i odejść.
Kładę mu rękę na ramieniu.
- Chłopcze! - mówię. - Zbudź się. Co cię zawodzi? Rozum czy p oczucie rzeczywistości?
Żyję dłużej, niż możesz sobie wyobrazić, widziałem wiele i wielu, a przyglądam się od dawna.
Niesie cię wysoka fala, jesteś kochany, więcej wokół ciebie sukcesów niż zawiści. Co cię boli?
Kilka dni pijaństwa nikogo jeszcze nie zniszczyło.
- Nie rozumiesz? - mówi.
- Przyznaję, że wied zie się Twardowskiemu.
Moje oczy, panie adiunkcie, na co dzień są wesołe.
Budzę się dobrze, zasypiam bez strachu, jestem wierny Małgorzacie, bo znudziły mnie babskie pielgrzymki do mego tapczanu.
W robocie też jestem wierniejszy
jeszcze?<br>Przesadziłem: Grzegorz chce wstać i odejść.<br>Kładę mu rękę na ramieniu.<br>- Chłopcze! - mówię. - Zbudź się. Co cię zawodzi? Rozum czy p oczucie rzeczywistości?<br>Żyję dłużej, niż możesz sobie wyobrazić, widziałem wiele i wielu, a przyglądam się od dawna.<br>Niesie cię wysoka fala, jesteś kochany, więcej wokół ciebie sukcesów niż zawiści. Co cię boli?<br>Kilka dni pijaństwa nikogo jeszcze nie zniszczyło.<br>- Nie rozumiesz? - mówi.<br>- Przyznaję, że wied zie się Twardowskiemu.<br>Moje oczy, panie adiunkcie, na co dzień są wesołe.<br>Budzę się dobrze, zasypiam bez strachu, jestem wierny Małgorzacie, bo znudziły mnie babskie pielgrzymki do mego tapczanu.<br>W robocie też jestem wierniejszy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego