Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
nie istniał już ani dom, ani nawet ulica jej dzieciństwa.
Z każdym dniem kochałem Kirę coraz bardziej i głęboko przeżywałem najdrobniejszy objaw, grożący nawrotem choroby. Niepokoiły mnie jej melancholijne zadumy, a także podejrzliwość, z jaką traktowała potrawy przyrządzane przez Weronikę. Powiedziała mi wkrótce po naszym przyjeździe:
- Starzy ludzie są często zawistni w stosunku do młodych. Nigdy nie wiadomo, czego się można po nich spodziewać. Twoja żona miała rację, że nie chciała Weroniki przyjąć do służby. Dzisiejsza zupa była podejrzanie gorzka.
W połowie maja niespodziewanie zjawił się u mnie Ligenhorn.
Powinienem był zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale powstrzymał mnie wrodzony takt
nie istniał już ani dom, ani nawet ulica jej dzieciństwa.<br>Z każdym dniem kochałem Kirę coraz bardziej i głęboko przeżywałem najdrobniejszy objaw, grożący nawrotem choroby. Niepokoiły mnie jej melancholijne zadumy, a także podejrzliwość, z jaką traktowała potrawy przyrządzane przez Weronikę. Powiedziała mi wkrótce po naszym przyjeździe:<br>- Starzy ludzie są często zawistni w stosunku do młodych. Nigdy nie wiadomo, czego się można po nich spodziewać. Twoja żona miała rację, że nie chciała Weroniki przyjąć do służby. Dzisiejsza zupa była podejrzanie gorzka.<br>W połowie maja niespodziewanie zjawił się u mnie Ligenhorn.<br>Powinienem był zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale powstrzymał mnie wrodzony takt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego