i pierścieni, diademów i naszyjników. Tęgie ciała pachniały mdląco mieszaniną perfum i wschodnich przypraw korzennych. Ponad gwar rozmów wzbijał się nosowy głos śpiewaka, któremu wtórowało trio złożone z fletu, trzystrunnej gitary i bębenka; gwar rozmów artyście nie przeszkadzał, siedząc w kucki z rękami opuszczonymi między kolana, w bufiastych białych spodniach, zawodził z przymkniętymi oczami, a zawieszenie melodii wspierał cielesny odgłos poklepywanego bębna.<br>Doktor Kapur w białym turbanie, przeciskając się zręcznie, wymieniał ukłony, składał dłonie przed piersią w hinduskim pozdrowieniu. Złapał Tereya za rękaw.<br>- Szuka pan panny młodej? - pytał poufnie. - Przecież mamy ją przed sobą!<br>Odgrodzona czerwoną liną krążyła wokół stołów, na