jednak nie po to, by jeść delikatesy, lecz by zdobywać informacje. Poza tym musiała dbać o linię. <br>Wianuszek ludzi, w który przyszło jej się wcisnąć, był już gęsty i zbity - w Bremervoord ludzie kochali opowieści i nie przepuszczali żadnej okazji, by posłuchać nowej. A licznie przybywający tu żeglarze nigdy nie zawodzili - zawsze mieli nowy i świeży repertuar morskich bajań i historyjek. Rzecz jasna, w przeważającej większości zełganych, ale to przecież nie miało najmniejszego znaczenia. Opowieść to opowieść. Ma swoje prawa. <br>Tą, która właśnie opowiadała - i która napomknęła o Yennefer - była rybaczka z Wysp Skellige, tęga, barczysta, krótko ostrzyżona, podobnie jak jej