tej algebry! A biedny człowiek zawsze sam, jak ten palec, samiuteńki! O nim, chudziaku, myśleć, o nim mieć miłosierne staranie... a nie przed liczbami plackiem padać! <br>Przymknie oczy i oddycha, aż słychać. Patrzy Hans jak dym z fajki omija skronie proboszcza i jak się rozkręca na tle okna. Jak teraz zawraca i podpływa ku niemu, Hansowi... "To grubo krajany tytoń amerykański". <br>Uśmiechnie się proboszcz. <br>- Użył pan docent słowa "hobby". Podobnie, jak "konik", słowo to pomniejsza, odpoważnia rzecz, której poświęcamy cenne i długie godziny. <br>- Więc... sui generis podwójne powołanie? Służba Bogu i Naturze przez Niego stworzonej? Odłoży proboszcz fajkę, dłonie stuli jak