i ty - żaglowa łódź! <br>Słońce praży - leżę na dnie. <br>Wtedy, przyjacielu, zbudź, <br>gdy wieczorna rosa spadnie. <br> Na wieczorny chłodny wiew <br>otworzymy żagiel biały. <br>Śmigłe stada rzecznych mew <br>przyleciały. <br> Wtedy, przyjacielu, zbudź, <br>kiedy księżyc błyśnie u wodzie. <br>Płynie nasza chybka łódź <br>na swobodzie. <br> - No, już dobrze, już dobrze! - mruknął Antek z zawstydzeniem. - Nie ma czym się popisywać. <br>Ojciec powiedział: <br>- Któż to powiedział, że życie jest smutne? <br>Chłopiec przy maszcie przechylił się przez burtę i nabrawszy w dłonie wody obmył nią twarz. Uśmiechnął się do ojca życzliwie.<br>Nie chciało mu się opowiadać o tym, jak to całą zimę zmagał się z głodem, zimnem