rewanżu, doszło do tego, że Robert zarzekł się, iż przyjmie posadę etatową! Ma się rozumieć, przez noc zdołał ochłonąć, o żadną posadę się nie starał, i Wanda, która przed południem uczęszczała na kurs, a popołudnia i noce miała wolne, poświęcała je na przemian mnie i Tęgopytkowi, nie wiedząc o naszej zażyłości motywowała wobec nas przychodzenie co drugi dzień koniecznością przykładania się do skryptów; ten sielankowy podział wzruszeń trwał trzy tygodnie i zakończyła go scena, o której już niedługo opowiem. Spotykając się ze mną w ciągu tych trzech tygodni Wanda mówiła dużo, te Wandzine słowotoki pamięć moja rejestrowała mechanicznie, nie zdawałem sobie