Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Rankiem dnia trzciego Małgorzata przybiega prosić o pomoc.
Usnęła na miejscu ostatniej uczty, nocą na plaży.
Obudziła się sama.
W tych dniach była tylko łaskawie tolerownym cieniem.
Nic dziwnego, że w no cnej porze pan Twardowski nawet nie zauważył, że odchodzi bez swego cienia.
Udało mi się złapać trop: odnajdujemy zbiega w najlepszej kawiarni Helu, nad nie dokończoną butelką koniaku, wygolonego, w kupionej przed godziną koszuli, w nowym aksamitnym krawacie.
Na nasz widok popada w atak śmiechu, za który w czasach pani S.
strzelano się na pięć kroków.
- Drodzy moi! - woła. - Od rana na was czekam.
Nie pocieszyła mnie ani dziwka
Rankiem dnia trzciego Małgorzata przybiega prosić o pomoc.<br>Usnęła na miejscu ostatniej uczty, nocą na plaży.<br>Obudziła się sama.<br>W tych dniach była tylko łaskawie tolerownym cieniem.<br>Nic dziwnego, że w no cnej porze pan Twardowski nawet nie zauważył, że odchodzi bez swego cienia.<br>Udało mi się złapać trop: odnajdujemy zbiega w najlepszej kawiarni Helu, nad nie dokończoną butelką koniaku, wygolonego, w kupionej przed godziną koszuli, w nowym aksamitnym krawacie.<br>Na nasz widok popada w atak śmiechu, za który w czasach pani S.<br>strzelano się na pięć kroków.<br>- Drodzy moi! - woła. - Od rana na was czekam.<br>Nie pocieszyła mnie ani dziwka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego