nauczyciela i przewodnika narodu, do której i z pochodzenia, i z obranej własną decyzją roli społecznej należałem, dotyczył tedy także i mnie. Musiałem uznać, że w moim kraju zwyciężyło drobnomieszczaństwo, klasa u nas bezpośrednio chłopskiego pochodzenia, a więc ciągnąca za sobą fatalne chłopskie tradycje, przez historię urobione. Tradycję tak zwanego zbiegostwa, czyli uwalniania się od zależności, kiedyś często bliskiej istnemu niewolnictwu, a teraz trwającą jako dyrektywa uchylania się od odpowiedzialności, tradycję "złej roboty", czyli powolnego, niedbałego wykonawstwa jako rady na wyzysk, kiedyś często nieludzki, tradycję niechęci, nieufności, wrogości wobec jakiejkolwiek władzy, zwłaszcza państwowej. Wszystko to dało w efekcie typową chłopską niezdolność