Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
był już przy nas zaniepokojony Chochlik.
Wybiegła z zabiegowego w rozwianym fartuszku i dopytywała się
kategorycznie, co tu się dzieje?
Takie drobne stworzonko z zaintrygowanym liczkiem.
Wokół same ponure gbury, ze mną włącznie, wyższe od niej o głowę.
Każdy mógłby ją przewrócić jednym palcem.
Otoczył nas wianuszek gapiów.
Na widok zbiegowiska i Chochlika w środku natychmiast zdołałem
się uspokoić.
Markiz zresztą też, choć patrzył bacznie, jak się zachowam, co
powiem.
Widocznie poczuwał się do winy.
I spoglądając uważnie, zastanawiał się, czy przypadkiem nie sypnę
go ze złości przed zaintrygowaną siostrą na dyżurze, mizernym
Chochlikiem, za którym stał potężny autorytet naszego szpitala
był już przy nas zaniepokojony Chochlik.<br> Wybiegła z zabiegowego w rozwianym fartuszku i dopytywała się<br>kategorycznie, co tu się dzieje?<br> Takie drobne stworzonko z zaintrygowanym liczkiem.<br> Wokół same ponure gbury, ze mną włącznie, wyższe od niej o głowę.<br> Każdy mógłby ją przewrócić jednym palcem.<br> Otoczył nas wianuszek gapiów.<br> Na widok zbiegowiska i Chochlika w środku natychmiast zdołałem<br>się uspokoić.<br> Markiz zresztą też, choć patrzył bacznie, jak się zachowam, co<br>powiem.<br> Widocznie poczuwał się do winy.<br> I spoglądając uważnie, zastanawiał się, czy przypadkiem nie sypnę<br>go ze złości przed zaintrygowaną siostrą na dyżurze, mizernym<br>Chochlikiem, za którym stał potężny autorytet naszego szpitala
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego