Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
pokoju były uchylone. Zajrzałem więc. Kozicka siedziała na wąskim tapczanie. przysuniętym do okna. Najpewniej spała na nim u ciotki, od kiedy zająłem jej pokój. Do tapczanu przysunięty był stolik. Na stoliku zeszyt i książka, z której Kozicka coś przepisywała. Czegoś się widać uczyła. Oczywiście! Chrząknąłem. Drgnęła. A potem wstała i zbliżyła się do drzwi.
- A, to pan! - powiedziała. - Już pan wychodzi. No to do widzenia.
Ująwszy moją rękę silnym, męskim uściskiem, w taki sposób, że dłoń ciasno przylegała do dłoni, potrząsnęła nią kilkakrotnie. Przypisałem tę zmianę w ustosunkowaniu się do mojej osoby uspokajającemu działaniu pracy umysłowej, w odróżnieniu od zajęć pensjonatowych
pokoju były uchylone. Zajrzałem więc. Kozicka siedziała na wąskim tapczanie. &lt;page nr=84&gt; przysuniętym do okna. Najpewniej spała na nim u ciotki, od kiedy zająłem jej pokój. Do tapczanu przysunięty był stolik. Na stoliku zeszyt i książka, z której Kozicka coś przepisywała. Czegoś się widać uczyła. Oczywiście! Chrząknąłem. Drgnęła. A potem wstała i zbliżyła się do drzwi.<br>- A, to pan! - powiedziała. - Już pan wychodzi. No to do widzenia.<br>Ująwszy moją rękę silnym, męskim uściskiem, w taki sposób, że dłoń ciasno przylegała do dłoni, potrząsnęła nią kilkakrotnie. Przypisałem tę zmianę w ustosunkowaniu się do mojej osoby uspokajającemu działaniu pracy umysłowej, w odróżnieniu od zajęć pensjonatowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego