Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
własna przemyślność nakazuje.

Tak, już nikt więcej nie zbiega na dół po schodach.
Wtedy z celki wymyka się siostra oddziałowa i stawia przede mną
wielki talerz jajecznicy na kiełbasie, kubek kawy, kilka ślicznie
pokrojonych kromek chleba.
Mówi, że to z polecenia pana ordynatora, muszę to zjeść, mam się
dokarmiać, bo zbyt wiele straciłem na wadze.
Jajecznica pachnie, kawa pachnie, chleb pachnie.
Owiewa mnie naraz ciepły obłok woni.
Jestem tak zaskoczony, że nie wiem, co rzec.
Siostra oddziałowa bierze to za dobry znak, życzy mi smacznego i
odchodzi do celki-kuchenki.
Tymczasem we mnie wcale nie budzi się apetyt, tylko bunt.
Już po
własna przemyślność nakazuje.<br> &lt;page nr=149&gt;<br> Tak, już nikt więcej nie zbiega na dół po schodach.<br> Wtedy z celki wymyka się siostra oddziałowa i stawia przede mną<br>wielki talerz jajecznicy na kiełbasie, kubek kawy, kilka ślicznie<br>pokrojonych kromek chleba.<br> Mówi, że to z polecenia pana ordynatora, muszę to zjeść, mam się<br>dokarmiać, bo zbyt wiele straciłem na wadze.<br> Jajecznica pachnie, kawa pachnie, chleb pachnie.<br> Owiewa mnie naraz ciepły obłok woni.<br> Jestem tak zaskoczony, że nie wiem, co rzec.<br> Siostra oddziałowa bierze to za dobry znak, życzy mi smacznego i<br>odchodzi do celki-kuchenki.<br> Tymczasem we mnie wcale nie budzi się apetyt, tylko bunt.<br> Już po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego