Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
bezpiecznie schodzić do miasteczka - powiedziałem - ludzie mogą narobić gwałtu i nie wiedząc, kto my zacz, oddać nas w ręce Kopu, to jest, chciałem powiedzieć: straży granicznej. - Nie byłem pewien, czy mam słuszność, ale powiedziałem tak, bo czułem wielkie zmęczenie i niechęć do dalszej wędrówki, a jednocześnie, rzecz dziwna, strach przed zbytnim oddaleniem się od granicy.
Mój żołnierz pokiwał głową na znak zgody. Powiedziałem to samo po francusku i Francuz się zgodził. Kilkadziesiąt metrów pod nami, w stronę Szwajcarii, czernił się jakiś niewyraźny kształt.
- Skocz no, bracie - powiedziałem - zobacz, co to takiego.
Zaczynałem zyskiwać wobec tych dwu przewagę i rolę przewodniczą. Żołnierz
bezpiecznie schodzić do miasteczka - powiedziałem - ludzie mogą narobić gwałtu i nie wiedząc, kto my zacz, oddać nas w ręce Kopu, to jest, chciałem powiedzieć: straży granicznej. - Nie byłem pewien, czy mam słuszność, ale powiedziałem &lt;page nr=202&gt; tak, bo czułem wielkie zmęczenie i niechęć do dalszej wędrówki, a jednocześnie, rzecz dziwna, strach przed zbytnim oddaleniem się od granicy.<br>Mój żołnierz pokiwał głową na znak zgody. Powiedziałem to samo po francusku i Francuz się zgodził. Kilkadziesiąt metrów pod nami, w stronę Szwajcarii, czernił się jakiś niewyraźny kształt.<br>- Skocz no, bracie - powiedziałem - zobacz, co to takiego.<br>Zaczynałem zyskiwać wobec tych dwu przewagę i rolę przewodniczą. Żołnierz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego