bezpiecznie schodzić do miasteczka - powiedziałem - ludzie mogą narobić gwałtu i nie wiedząc, kto my zacz, oddać nas w ręce Kopu, to jest, chciałem powiedzieć: straży granicznej. - Nie byłem pewien, czy mam słuszność, ale powiedziałem <page nr=202> tak, bo czułem wielkie zmęczenie i niechęć do dalszej wędrówki, a jednocześnie, rzecz dziwna, strach przed zbytnim oddaleniem się od granicy.<br>Mój żołnierz pokiwał głową na znak zgody. Powiedziałem to samo po francusku i Francuz się zgodził. Kilkadziesiąt metrów pod nami, w stronę Szwajcarii, czernił się jakiś niewyraźny kształt.<br>- Skocz no, bracie - powiedziałem - zobacz, co to takiego.<br>Zaczynałem zyskiwać wobec tych dwu przewagę i rolę przewodniczą. Żołnierz