oczach i twardym, <br>wyniosłym wyrazie twarzy. Pracował z jakąś pogardliwą <br>niedbałością, zatrzymując się co chwila i zapalając <br>papierosa, jak gdyby chciał powiedzieć, że zajmuje się <br>tym tylko tak, między innymi, a właściwie ma coś <br>zupełnie innego i daleko ważniejszego do roboty... <br><br>Zauważyłam także wkrótce, że i inni nie trudzili <br>się zbytnio. Po każdym położeniu cegiełki, machnięciu <br>łopatą czy wysypaniu taczki przystawali, zamyślali się <br>lub rozglądali się wokoło, jak gdyby na coś czekali. <br><br><br>Oczywiście, że wiedziałam dobrze, na co! <br><br>Ich oczekiwanie udzielało się i mnie, i gdy schodziłam <br>po zeszyt lub proszek dla cioci Kazi do apteki, przystawałam zawsze, <br>zatrzymywałam się tak