skrzyły się srebrzyście sprzączki pasów wojskowych i ozdób żołnierskich. Piersi ich, nabrzmiałe wzruszeniem, przecinały ukośne rzemyki koalicyjek. Wszyscy byli ubrani w zielone bluzy i one właściwie stanowiły mundur. Do spodni nikt nie przywiązywał wagi. Spodnie - rzecz drugorzędna: zdarzały się i cajgowe, i sukienne, relikty przechodzących tędy armii podczas ostatniej wojny, zdarzało się też, jak w przypadku Kajakiego, że za spodnie należało uznać tylko tak zwaną pawieśnicę, czyli samą górę i rozporek, gdyż resztę stanowiła smutna makulatura bawełniana, mocno sterana, pozbawiona przez deszcze i słońce barwy oraz kształtu. Za klasztorem, w kępie gotyckich topoli, wrzeszczał sejm wroni. Rzadkie obłoki jak kule śniegu wisiały