przez sześćdziesiąt trzy dni, bo tyle trwało powstanie. W takiej atmosferze upływało jego dzieciństwo. Nie mogło to nie mieć wpływu na jego usposobienie. Był melancholikiem... Kiedy jej to powiedział, Zuzanna powstrzymała się, żeby nie parsknąć śmiechem. Melancholik, to tak śmiesznie zabrzmiało. Poza tym, z tego, co pamiętała, Andrzej wcale nie zdradzał skłonności do melancholii. Był pełen życia, to on przecież zaproponował jej, żeby urządzili zawody w pływaniu. Ale może to były tylko takie pozory, co można wiedzieć o drugim człowieku. Niewiele, tyle, ile sam o sobie powie. Andrzej zwierzył jej się, że fatalnie czuje się we Francji. To kraj samolubów. Nie