Teraz wszystkie okna patrzą z obojętnym zdziwieniem na moje zagubione dreptanie. Może on też patrzy z jakiegoś wychodzącego na Kopernika okna, patrzy, jak się kręcę, zaglądam, szukając drogi. Musi to wyglądać bardzo komicznie, on wie, a ja nie wiem, mimo to nie otworzy okna, nie krzyknie: "Tu jestem, tędy..." - bo zdradziłby się, że stał w oknie i mnie wypatrywał, będzie musiał skrycie podglądać, jak się tułam, krótkowzrocznymi oczami wczytuję się w jakieś tabliczki, wypatruję i dumam - i wiem, że czy tego zechce, czy nie - będzie rosła w jego szerokiej, owładniętej psychiczną<br> <page nr=63><br> chorobą głowinie jakaś sadystyczna przyjemność i różnica wieku między nami