podobieństwo ich skali ze szczorsowskimi gigantami. Zarówno sosnami masztowymi, świerkami i jodłami z knieji, ciągnących się po drugiej stronie Niemna, jak i tych ze szczorsowskiego parku. A był ten park nie tylko po angielsku kulturalny i cywilizowany, łabędziami milczący i krzyczący pawiami, ale miał też on swoją część dziką, zapewne zdziczałą przed laty i rozmyślnie nie przywracaną do dawnego ładu. Była to jakby miniatura knieji zza Niemna, jej próbka i zapowiedź. Gąszcz krzaków i chaszczy splątanych na kształt małej dżungli, zamieszkałej przez bażanty, zające, lisy i całkiem już drobną zwierzynę, jak kuny, tchórze i łasice. Ze dwa razy do roku urządzano